To był bardzo szybki update, a w zasadzie to raczej downgrade, bo inaczej tego nazwać nie można. Z niezrozumiałych powodów wysoko w górę poszybowały śmieciowe stronki, a po łapach oberwało się starannie, merytorycznie prowadzonym serwisom. Utrwaliła się tendencja obniżania wpływu linków z katalogów na obliczanie samego PR. Wyniki jednak rekompensują straty, większość stron mocno awansowała, poza jedną frazą, która wyleciała bez powodu w kosmos (co ciekawe, stało się to dokładnie miesiąc po jej pierwszym wylocie) i nie wraca jak na razie. Nowy PR nadany preclom spowodował masowy ruch wśród pozycjonerów. Po weekendzie zanotowałem zwiększone zainteresowanie moimi preclami. Najwięcej zyskał tutaj mój pierwszy precel, dobrze podlinkowany (choć dostał jedynie PR1), w którym zanotowałem pięciokrotny wzrost ilości wpisów ( po odrzuceniu całego śmietnika, który każdego dnia jest zgłaszany).
W Stanach wrzesień okazał się czarnym miesiącem dla właścicieli płatnych katalogów. Ci, którzy nie wzięli na poważnie ostrzeżeń Google'a wylecieli z indeksu. Teraz przyszła kolej na większych graczy. Ci z kolei ukarani zostali obniżeniem wartości PR ( washingtonpost.com spadek z 7 na 5) za sprzedaż linków. Czy jest to poważny ruch ze strony Google ? Po pierwsze, na jakiej podstawie ocenia się, czy dane linki są płatne? Jeśli umieścimy na stronie linki do stron ludzi, których cenimy, a wśród nich te, które sprzedaliśmy, skąd wiadomo, które są płatne? Mamy umieszczać znacznik nofollow przy każdym wychodzącym linku, tak jak to czyni większość platform blogowych? Jakie znaczenie będą miały takie linki, przecież chcemy promować wartościowe strony na naszych wartościowych serwisach, nikt z nas nie pozwoli sobie na umieszczanie śmieciowych linków tam, gdzie odwiedzający nas mogliby być tym zdegustowani. Po drugie, dlaczego to właśnie Google miałby sprawować monopol w kwestii płatnego sprzedawania linków? Bo jest monopolistą? Bo wyszukiwarka to jego zabawka i będzie robił z nią to co mu się podoba? Zapomina się tylko o jednym istotnym elemencie. Gdyby nie internauci i właściciele stron internetowych, w tym także Ci sprzedający linki, to dzisiaj Google na pewno nie byłoby w tym miejscu, w którym jest. To my internauci zagłosowaliśmy na Google, jeśli zmiany będą szły nadal w tym kierunku, to zagłosujemy za kimś innym, a ktoś taki na pewno wykorzysta tą okazję nie popełniając błędów poprzednika.
Tutaj dla przykładu jedna z moich domen, której PR3 został wyzerowany. Zielony pasek traci na swym znaczeniu, bo w żaden sposób (poza może prestiżowym) nie dotknęło to mojej domeny. Pytanie tylko za co? Linki z katalogów? Precli? A może te wychodzące? Do stron może nie powiązanych tematycznie, ale zarazem wartościowych. I nikt za te linki nie zapłacił. Ale kogo to obchodzi...
Search Engine Optimization and "Other Stuff" Blog
poniedziałek, października 29, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz